czwartek, 24 września 2009

Dziennik z podróży

Otworzylismy wspolnie nowego bloga, aby na biezaco udostepniac tworzony przez nas dziennik. Mozna to traktowac jako dalsza czesc tego bloga, choc i na tym blogu byc moze cos sie jeszcze pojawi.

Oto adres: http://rtwrtw.blogspot.com/

Zainteresowanych zapraszam.

Przepraszam za brak polskich liter. Nie mialem czasu konfigurowac ustawien klawiatury w kawiarence.

środa, 16 września 2009

Jeszcze kilka dni...

[ Przepraszam że tak pusto u góry - obrazki są, ale na dole ;) ]

I oto jeden z ostatnich wpisów na blogu. Mamy dziś wtorek wieczór, ostatni tydzień praktyk. Na firmowym kalendarzu widnieją dwa kolorowe prostokąciki: w czwartek spotkanie 1:1 z hostem - podsumowanie praktyk, w piątek spotkanie z Intern-Teamem na powiedzenie sobie Bye-Bye i oddanie badge'y - umożliwiających poruszanie się po campusie. W poniedziałek lot do Los Angeles, wieczorne spotkanie z Karolem, kima w hotelu, a we wtorek spotkanie z Szymonem na lotnisku i lot na Tahiti - pierwszy z składających się na naszą wielką podróż. Zanim jednak to się wydarzy trzeba jeszcze kilka innych spraw zamknąć. Wpakować wszystkie rzeczy których nie będę potrzebował (trochę ciuchów, laptop, drobne upominki) w karton i wysłać do Polski, przelać z tego chorego systemu do Polski resztkę kasy która została po opłaceniu podróży, no i może jeszcze ostatnie zakupy uzupełniające zestaw rzeczy które mieć w podróży powinienem. Mimo to trochę spraw zamkniętych nie będzie - jako że przez 3 tygodnie nowego semestru nie pojawię się na uczelni, a właściwie to mam nie do końca jasną sytuację. Nie wspomnę nawet że krótki czas rejestracji do grup ćwiczeniowych dopadnie mnie na... Wyspie Wielkanocnej. Przeczytałem że mają dostęp do internetu, ale tylko w jednym miejscu. Świetnie, ale w końcu:

„Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.”

Na ten moment już pierwsza część naszej wycieczki jest dość dobrze zaplanowana, gdzie przez pierwsza część rozumiem "wyspy mniejsze". W skład naszych "wysp mniejszych" wchodzą wyspy północnej i południowej Polinezjii Francuskiej oraz Wyspa Wielkanocna, w przeciwieństwie rzecz jasna do "wysp większych", czyli Australii oraz obydwu wysp Nowej Zelandii. Nie będę ukrywał że najbardziej cieszę się z krótkiego etapu żeglarskiego, jako że udało nam się zarezerwować na dwa dni Beneteau 40. Z góry odpowiadam na pytanie: "Tak, mniejszych nie było". I nie droczę się, jedyną inną łodzią którą mieliśmy możliwość wyczarterować był Oceanis 423. Łódeczkę mamy odebrać w południe w jednej z trzech marin wyspy Raiatea, skąd mamy zamiar wypłynąć w kierunku Bora-Bora. Jest to jakieś 25 Mm, więc nie powinno być problemu, zwłaszcza że sprzyjać nam będą pasaty. Cały dzień drugi spędzimy pływając po lagunie i zwiedzając wyspę, a dnia trzeciego wracamy na Raiatea i w południe zdajemy łódź. Wysoce nietrywialną kwestią jest też dostanie się na Raiatea, jako że jest to dość daleko od Tahiti, tu jednak z pomocą (mamy nadzieję!) przyjdzie Vaeanu, który będzie obsługiwał nasze kursy w dwie strony. Oczywiście jeżeli ten plan się nie uda, mamy w zanadrzu jeszcze inny statek, a następnie samolot ;) Ehh, ale wszystko to wydarzy się już po mocnym starcie - czyli 4 dniowym pobycie na Wyspie Wielkanocnej. Tak na prawdę to nie do końca mogę jeszcze w to wszystko uwierzyć :)

W weekend, już po zakończeniu praktyk, myślę że znajdę chwilę żeby przelać na papier kilka szczegółów z innych planów wycieczkowych.

Ps. A tłumacząc się z pierwszego zdania tego posta: podejżewam że w czasie podróży nie będzie za dużo czasu na pisanie postów - jak i z dostępem do internetu może być krucho. Mam nadzieję że przynajmniej da się od czasu do czasu wrzucić zdjęcia i podać linka. Być może wypali plan z prowadzeniem dziennika podróży, i na wzór Kraśnego wrzucę większą opowieść już post factum. Ale to się zobaczy ;)


Benetuau 40
środek transportu

Bora-Bora
cel